fundamenty c.d.
Ciągną, ciągną ściany.... Zaczyna to już całkiem przyzwoicie wyglądać. Efekty poniżej. Ale na początek nasz ostatni nabytek czyli obowiązkowe wyposazenie każdej budowy :-P
No a oto stan robót na dzień dzisiejszy:
Ciągną, ciągną ściany.... Zaczyna to już całkiem przyzwoicie wyglądać. Efekty poniżej. Ale na początek nasz ostatni nabytek czyli obowiązkowe wyposazenie każdej budowy :-P
No a oto stan robót na dzień dzisiejszy:
Wczoraj robotnicy poprawiali papę na ławach bo cała sie odkleiła. Albo za słabo ją podgrzali albo ławy były jeszcze zbyt wilgotne. Teraz zrobili to porządnie, położyli drugą warstwę i zaczęli wya budynku. Wszytko mierzone przynajmniej po 3 razy a w efekcie gdzieś ucieka 1,5 cm. Pierwszy raz majster powiedział magiczne "to nic takiego, będzie pan zadowolony i że te 1,5 cm zgubi się w czasie budowy. O godzinie 22 mąż jeszcze raz pojechał wszystko pomierzyć (z latarką), przeliczył, poprzestawiał i dziś rano już wszystko grało co do mm.
Odczekaliśmy pare dni i zaczynamy stawiać fundamenty:
A to nasza Kasieńka na budowie:
Następnie mąż z kilkoma pomocnikami wykopali ławy, skręcili zbrojenie. Stopę fundamentową i słup zrobiłam własnoręcznie a i przy belkach zbrojeniowych miałam swój udział czego efektem były podrapane, pokaleczone dłonie od drutu i spalone plecy W czwartek 28 maja o 8:00 rano ławy zostały zalane.
Wykopane ławy z chudziakiem na dnie.
Zazbrojone i zaszalowane.
A potem przyjechała grucha i zalała wszystko betonem. W tle ja z moją kruszynką w wózeczku. A to efekty:
Zaczęło się totalne wariactwo. Telefony od dostawców, od pracowników, od kierownika budowy, z banku i tak naokrągło. Ale całe to szaleństwo rekompensujedy wbity szpadel w ziemie. Najpierw położyliśmy kanalizację i zrobiliśmy wykop pod fundamenty. Kanalizację musieliśmy położyć wcześniej bo krzyżyje się z linią prądu którą będą nam ciągnąć w tym miesiącu. A oto efekty: